[Mondeo 2000-2007] Doładowywanie / ładowanie akumulatora w pojeździe

[Tyskiebeer]

Mamy jeszcze lato ale zima przyjdzie zanim się obejrzymy.
W związku z tym zaintrygowała mnie sprawa doładowywania akumulatora znajdującego się w pojeździe i bez rozłączania go z instalacji auta.
Przyznam, że akumulator mam dobry ale zdarza się, że auto stoi podczas mojej nieobecności miesiąc lub dłużej i to zarówno latem jak i zimą.
Do tej pory miałem tylko raz problem po takim zimowym postoju ale okazało się, że to były już ostatnie dni akumulatora który dzielnie służył mi przez 8 lat.
Kupiłem identyczny i zeszłej zimy po postoju 1,5 miesiąca gdzie połowa była mroźna autko odpaliło bez problemu po dwukrotnym podgrzaniu świec (diesel ).
Zawsze podgrzewam w takiej sytuacji dwukrotnie przed rozruchem.
Zdarzało się też, że podładowywałem akumulator bez odpinania go z instalacji pojazdu.
Jedni mówią że to profanacja, że detonacje, spalona elektronika itd....inni to robią i problemów nie ma jak u mnie.
Ale zacząłem się zastanawiać czy aby nie zrobię autku kuku za którymś razem.
Prostownik jaki posiadam ma chyba ze 35 lat albo i więcej. Jest w stanie w końcowym cyklu ładowania podać napięcie 16,2V które jest ok bo robi gęstość elektrolitu czego nie potrafi 99% super chiper nowoczesnych automatów z marketów włącznie z tak zachwalanymi CTEKami.
Jednak w aucie zawsze staram się kontrolować jaki V podaje prostownik i co godzinkę sprawdzałem by dla spokoju mojego serca nie przekroczył magicznych 14.5V
Jest jeden prostownik który można sobie zaprogramować dowolnie i napewno sprawdzi się w takich ładowaniach którego nie trzeba kontrolować czyli Kulon 912 ale niestety niedostępny poza Rosją jak narazie.
Mój prostownik wygląda tak:
[Tylko zarejestrowani użytkownicy widzą linki. ]
Nie sugerujcie się wartościami jakie są na multimetrze i wyświetlaczu bo akumulator który stoi koło niego nie trzymał już wartości i był podłączony tylko do testu. Prostownik go naładował choć marketowy prostownik od kolegi nawet nie chciał zacząć. Jednak akumulator w ciągu kilku dni wracał do wartości około 10V bo po prostu był już trup.
Jedyną jego modyfikacją było dodanie elektronicznego panelu z wyświetlaczem dzięki czemu mam dokładne wskazania ile V i jakim amperażem traktuje on w danej chwili akumulator dzięki czemu mogę dosyć precyzyjnie pokrętłem od regulacji A wpływać na to co idzie w kierunku akumulatora.
Rozważałem kiedyś zakup CTEKa ale skutecznie na elektrodzie wybili mi to z głowy informując , że mój stary prostownik te wszystkie elektroniczne cuda bije na głowę jeśli tylko ładowanie odbywa się w sposób dozorowany. Wyjątkiem jest tu Kulon 912 ale jak pisałem nie da się go kupić chyba że ktoś pojedzie na wycieczkę za wschodnią granicę...

Jakie są z kolei wasze doświadczenia , wyjmujecie , ładujecie w aucie ?

[BrunoJ]

W fordzie nie ćwiczyłem jeszcze ale w cytrynie ładowałem bez wyjmowania i nawet instrukcja samochodu tak sugeruje pokazując gdzie podpiąć ładowarkę w komorze silnika (aku jest w kabinie). Podobnie w MB. I znam wielu znajomych którzy tak robią. Korzystałem tak używając „marketowej” ładowarki, jak również mikroprocesorowej takiej którą można stosować również do motocykli. Ją można wręcz zostawić podpiętą miesiącami i będzie podtrzymywała aku przez cała zimę żeby się się nie rozładowało.
Osobiście nie widzę różnicy, jeśli jest łatwo i wiem ze nie będzie za dużo kombinowania potem (programowanie szyb itp) to odpinam klemę, ale nie zauważyłem jeszcze negatywnego wplywu ladowania aku wpiętego w aucie. A zima to wręcz wygodniej, nie trzeba na mrozie wykręcać i dźwigać do domu.

[darmodziej]

Ładuję w aucie.

[Tyskiebeer]

Napisał darmodziej Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.

Ładuję w aucie.

Jakim prostownikiem/ładowarką?

[karloss]

Ja również doładowuję w aucie. Prostownik tradycyjny trafo + prosty kawałek elektroniki, żadne wynalazki.
Co do tego Kulona to faktycznie ciekawy sprzęt, ale wkładanie do tego wifi do połączenia ze smartfonem to wg mnie przerost formy na treścią.
Osobiście mam ładowarkę modelarską z USB do m.in. LiPo i możliwością zapisu przebiegu ładowania - ani razu tego nie użyłem Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.

[darmodziej]

Napisał Tyskiebeer Goście nie mogą oglądać obrazków w postach. Zarejestruj się klikając tutaj aby uzyskać pełen dostęp do forum.

Jakim prostownikiem/ładowarką?

Zwykły radziecki prostownik. Trafo + mostek prostowniczy.

[Tyskiebeer]

Ładowarkę modelarską też posiadam. Imax B6. Jednak ładowarka ma taki minus, że w menu PB uznaje akumulator za naładowany po osiągnięciu 14,4V z tego co pamiętam.
Tak więc coś tam podładuje ale nie naładuje do końca...O tyle bezpieczne, że nie przekroczy wartości dopuszczalnych dla elektroniki auta.

[BrunoJ]

Jeśli byś jeździł codziennie czyli nie musiał doładowywać zewnętrznie, to przecież samochód też nigdy nie generuje 16V żeby „zagęścić elektrolit” i te 14,4 to bardzo poprawna wartość jest. Wiec takie ładowarki nie ładują nic gorzej niż zrobiłoby to auto. Żywotność fabrycznego aku to typowo ok 7-8 lat. Kolejnego pewnie bliżej 5. Zakładając że koszt dobrego aku to 300-400PLN, wymiana tylko raz w trakcie posiadania auta, to nie wiem czy jest sens robić z tego doktorat i kombinować magiczne sprzęty.

[Tyskiebeer]

Widzisz nikt doktoratu nie robi.
Po prostu chodzi o bezpieczeństwo auta. Wygodniej mi doładować bez wyjmowania aku z auta i rozłączania instalacji. Żeby jednak być pewnym, że nic się przez to nie stanie wolę dopytać jak jest u innych użytkowników i dobrać taki sprzęt który w razie W ma jakąś elektronikę która całość rozłączy a nie popali wszystko na swojej drodze.
Nie mam zaufania do żadnych biedronkowych ładowarek elektronicznych bo jak coś kosztuje 50zł i wyglądem też nie grzeszy to u mnie zapala się czerwona lampka.
Zwłaszcza po obejrzeniu jak wyglądają bebechy takich urządzeń których to jest sporo w sieci i na elektrodzie.
Co do akumulatorów....tu też działa zasada "jak się dba tak się ma".
Kolega nie dba i wymienia akumulatory średnio co 3 lata a nawet częściej.
Moja jedna Varta przejeździła u mnie dwa samochody i padła w wieku 8 lat.
Teraz dwa lata mam już identyczną i nie mam żadnych problemów. Tyle, że ja co jakiś czas kontroluję w jakim stanie jest aku. W razie potrzeby doładowuję ( tylko dlatego że często auto długo stoi i jednak akumulator to nie perpetum mobile).
Prostownik który posiadam sprawuje się wyśmienicie pomimo swojego wieku jednak właśnie jego zdolności by w końcowych 2-3 godzinach procesu zadbać też o gęstość elektrolitu powodują że muszę kontrolować co się dzieje.
Dopiero dziś przypomniałem sobie, że w szufladzie leży ta ładowarka modelarska która krzywdy nie zrobi więc od teraz wszelkie doładowywanki będę robił z jej pomocą.
To że większość akumulatorów jest teraz bezobsługowych to tylko wyciąganie kasy z naszych kieszeni. Nie ma korków, nie ma jak uzupełnić poziomu a przecież elektrolit odparowuje. Okazuje się jednak że w 80% aku tzw bezobsługowych korki są, tylko pochowane. Akurat w mojej Varcie nie ma jak i w Boshach, ale miejsca gdzie powinny być są widoczne po odklejeniu naklejek. Jak tylko skończy mi się gwarancja na aku to sam sobie w nim korki zamontuje a i gęstość elektrolitu będę mógł skontrolować w każdej chwili.

[BrunoJ]

Nie bardzo wiem co masz na myśli przez dba/ nie dba. Ja po prostu jeżdżę. Auto potrafi stać tydzień czy dwa i ewentualnie gorzej odpala pierwszy raz. Ostatnio po ponad miesiącu w zimie nie dał rady, porządnie zakręcić. Odpaliłem z kabli, przegoniłem auto, a w domu podładowalem kilka godzin, nie miałem jak zostawić na cała noc a nie chciałem wydłubywać z auta. Zakładam ze mieszczę się w kategorii „nie dbam”. Aku ma ponad 8 lat, cokolwiek producent wsadził. Nie wiem, nigdy nie wyjmowałem, nic nie dolewalem. Dopiero ostatnie trzy lata doładowywałem aku może 2-3 razy w ciągu zimy, zazwyczaj profilaktycznie, gdy już widziałem ze słabiej kręci. Auto dużo używane w mieście na krótkich odcinkach, szczególnie zimą. Parkowanie na zewnątrz. U żony aku ma tez coś 8 lat, ładowany dwa razy w ciągu 5 lat posiadania auta, przy czym raz po usterce paska osprzętu i dojechaniu do domu bez ładowania. W starszych aurach gdy aku wymagało ode mnie regularnego podładowania no raz w tygodniu to kupowałem nowy, żeby nie ryzykować ze mi padnie w najmniej odpowiednim momencie. I bawiłem się w dolewanie, zabieranie do domu. Mam wrażenie ze jednak dzisiejsze aku są nieco bardziej uzytkowniko- odporne.