[lertep]

Witam,
przewertowałem tematy dotyczące kłopotów z odpaleniem mondziaka i być może mój przypadek jest podobny do opisywanych na forum i skończy się dużymi nakładami finansowymi, ale mimo wszystko opiszę historię choroby.

Kilka dni temu, bardzo daleko od domu, rano odpaliłem auto i po dosłownie dwóch sekundach, na jałowym biegu zgasło. Ponowna próba odpalenia nie przyniosła żadnego efektu. Silnik kręcił, ale nie odpalało. Odpiąłem kabel+ od akumulatora na jakieś 30s i po podłączeniu dalej nic. Po kolejnym takim zabiegu (odkręciłem też na chwilę zaworek na filtrze paliwa - syknęło powietrze) auto odpaliło i wróciłem do domu (550 km) z 1 przystankiem na 1 godz. Następnego dnia odpaliłem auto od strzała i po jakichś 10 s na jałowym zgasło i już nie odpaliło. Auto mam od niedawna, przejechałem nim do felernego poranka ok. 2000 km bez żadnych problemów (przebieg 160kkm). Na blacie nie palą się, nie migają żadne niepokojące lampki. Aku jest raczej ok, bo kręci ładnie. Po kupnie zmieniłem tylko olej z filtrem i filtr powietrza. Od czego zacząć badanie tematu?
pozdrawiam,
Robert