[gikeryooo]

Moje auto przez ostatnie 9 miesięcy było użytkowane sporadycznie (przejażdżka około 20 km na dwa tygodnie) ponieważ miałem służbówkę . Podczas jednego z "przepalań" w zimie zacząłem czuć bicie na kierownicy podczas hamowania i bicie to narastało z upływem przejechanych kilometrów. Postanowiłem wymienić tarcze hamulcowe lecz bez klocków, ponieważ klocki wymieniałem ok 1000 km temu. Mechanik który zmieniał mi tarcze powiedział że przesmaruje "coś" nie jestem pewien nazwy części, ale wiem że odpowiada ona za cofanie się klocków i ponoć tak zrobił. Wspominał też coś o jakimś wężyku, że niedługo będzie trzeba go wymienić i że prawe koło może, ale nie musi się grzać. Po przejechaniu kilku kilometrów (ok 15) po wjechaniu na parking zauważyłem dym z kół (dym praktycznie bezwonny). Nie hamowałem gwałtownie, bo słyszałem że nowe tarcze tego nie lubią. Myślałem że to normalne po wymianie (układają się), ale po przejechaniu już około 100 km dym nadal się pojawia i to z obu kół. Czy to jest normalne? Nadmienię że przed wymianą tarcz nie miałem żadnych problemów z przegrzewaniem się tarcz itd.