[klocolus]

Po przejechaniu 200-300km zaczął wypadać zapłon przy większym obciążeniu, kompresja nadal zbliżona, próba olejowa nie wykazuje uciekania dołem.

Na nowych świecach odpala jakby lepiej (ale też 8-10 sek kręci) ale teraz właśnie jest problem przy bucie. Przerwa na świecy sprawdzona.

Patrząc na parametry rzuca się w oczy stałe przesunięcie wałka ssącego o 5 stopni do przodu względem tego co zadaje ECU. i nie dąży do zredukowania do zera. Jakby się rozrząd wyciągnął to chyba by na obu było przesunięcie. Oraz mam wrażenie, że oba wariatory (a w szczególności dolotowy) jakoś tak leniwie reagują na zmiany, rozjeżdżają się powyżej 3.5k rpm parametr zakładany a rzeczywisty (czasami wracają momentalnie a czasami zajmuje to 2-3 sek moim zdaniem zdecydowanie za długo). Wariatory się posypały? Ktoś zalał niewłaściwy olej? Siateczki zaworków się pozapychały (w astrach tak się zdarzało pamiętam)? Mam też wrażenie, że raz słyszałem zaraz po zimnym starcie postukujący wariator zmiennych faz przez sekundę. Na wałku wydechowym przesunięcie (zakładane vs rzecywiste) jest poniżej 1 stopnia i cały czas oscyluje (dąży do zera widać po parametrach) więc można założyć że jest w normie przynajmniej na niskich obrotach.

Ciśnienie oleju w normie (wg czujnika oczywiście). 5 stopni przesunięcia na wałku dolotowym wydaje się być sporo ale czy to może dawać obniżoną kompresję i potencjalnie takie problemy (z odpalaniem i teraz przy bucie)?

Ktoś miał podobny problem?