Bardzo podobny przypadek :
http://forumprawne.org/prawo-wykrocz...o-kolizji.html
Natomiast do tego co napisał granadamaniac... To wcale nie jest takie proste i właściwie jest zupełnie odwrotnie. Skręt w lewo z drogi publicznej na teren posesji jest zupełnie inną bajką. Przerabiałem ten temat dość dokładnie kiedy musiałem ,powiedzmy wspólpracować z dochodzeniówką przy okazji wypadku, w którym motocyklista wykonał ostatnie swoje wyprzedzanie, zakończone na lewym boku skręcającego na podwórko samochodu. Nie ma się prawa wykonać takiego manewru jeśli lewy(przeciwległy) pas jest w jakikolwiek bądź sposób zajęty. Obojętne czy jest to samochód jadący z przeciwka czy wyprzedzający nas , czy też samochody za nami. Jeśli dojdzie do wypadku wina zawsze jest po stronie skręcającego. Sam byłem zdziwiony i jakoś się nie mogłem zgodzić z tą interpretacją. No bo jak ? Lekki łuk, kilka samochodów zwalniających za babką a nagle szybki motor bęc i wina babki ? Eeeee ,w sądzie pewnie się wybroni. Na to policjant, że miał juz takie sprawy i jeszcze mu się nie zdarzyło,żeby się ktoś w takiej sytuacji wybronił. Sąd co prawda bierze pod uwagę prędkość wyprzedzjącego pojazdu i wszystkie inne okoliczności itd ale pod kątem współwiny i wysokości kary. Inaczej by było gdyby szalony koleś wyskoczył zza kolumny stojących już , żeby umożliwić skręt pojazdów ale jeśli odbywa się to w ruchu... Taki manewr jest traktowany jak zmiana pasa ruchu i zajechanie drogi.
Sorki, za ten przydługi post ale trudno to jakoś sensownie opisać w kilku słowach. Zwłaszcza że normalnym odruchem NORMALNEGO kierowcy jest zwolnienie i umożliwienie wykonania skrętu pojazdwi z włączonym lewym kierunkowskazem. Ale okazuje się że to bardziej kwestia kultury niż przepisów.